Uniwersytet Wrocławski Uniwersytet Wrocławski

Faculty of Mathematics and Computer Science

+ | -| =

Mapa

Language

Saturday, December 13, 2014
Genialni - Urbanek

Serdecznie zapraszamy na spotkanie z Mariuszem Urbankiem oraz prof. Markiem Bożejką, którzy opowiedzą o najwybitniejszych matematykach polskich pracujących na Uniwersytecie Lwowskim i Uniwersytecie Wrocławskim.

Mariusz Urbanek jest autorem książki "Genialni. Lwowska Szkoła Matematyczna" wydanej jesienią 2014 roku przez Wydawnictwo Iskry. Opisał w niej biografie lwowskich matematyków m.in Hugona Steinhausa (pierwszy po wojnie Dziekan Wydziału Matematyki, Fizyki i Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego), Stefana Banacha, Stanisława Ulama, Stanisława Mazura. Profesor Marek Bożejko opowie o ich wrocławskich kontynuatorach. W załączeniu zaproszenie: pdf oraz jpg.

10 stycznia odbędą się o godz. 10.15 oraz 13.00 dwa spotkania w audytorium Hugona Steinhausa w Instytucie Matematycznym Uniwersytetu Wrocławskiego (pl. Grunwaldzki 2/4). Po wykładzie Mariusz Urbanek będzie podpisywał książkę.

Fragment Opowieści o genialnych matematykach, ścierce i gęsi z Polskiego Radia "Trójka": Banach obronił doktorat, choć nie skończył studiów, Steinhaus był purystą językowym, a Ulam został współtwórcą pierwszej bomby atomowej. Ich losy i kariery naukowe opisał Mariusz Urbanek w książce zatytułowanej "Genialni. Lwowska szkoła matematyczna". W rozmowie z Michałem Nogasiem autor publikacji przytacza fakty i zabawne anegdoty z życia uczonych. Mówi o zagadkach, za rozwiązanie których nagradzali się kawami, piwami czy… żywą gęsią. Opowiada też o niepospolitym stylu pracy i zapisywaniu dowodów matematycznych na blacie kawiarnianego stolika. - W związku z tym, że tak pracowali, mnóstwo dorobku lwowskiej szkoły matematycznej zginęło pod ścierką pań sprzątających kawiarnię - mówi Urbanek.

Fragment artykułu Beaty Maciejewskiej z Gazety Wyborczej zatytułowanego Genialni z kawiarni Szkocka: Kto ty jesteś? Stefan Banach był nieślubnym synem niepiśmiennej góralki i rekruta ck armii, wychowała go praczka z Krakowa. Za kołnierz nie wylewał, matematyczne problemy rozwiązywał w dworcowym barze, w karnawale na wykłady przychodził prosto z balu. Profesorem został w 1922 roku, mając ledwo trzydziestkę, ale profesorskiego trybu życia nie prowadził. Wiecznie tonął w długach, w zębach trzymał ciągle zapalonego papierosa, potrafił wyjść na ulicę w koszuli z krótkim rękawem, wywołując skandal. Hugo Steinhaus z krawatem się nie rozstawał, w PRL w rubryce pochodzenie wpisywał "arystokracja plus burżuazja", studiował w Getyndze, najważniejszym ośrodku matematycznym Europy, na tych, którzy pili, patrzył kosym okiem. W rachunkach był więcej niż skrupulatny, purysta językowy - doktorantowi, który przedstawiając się, wymienił nazwisko przed imieniem, gotów był złamać karierę. Stanisław Mazur, potomek statecznego właściciela cukierni, wierzył, że komunizm to najlepszy na świecie ustrój, ale nie chciał korzystać z przywilejów, które mu oferował. Szybko się nudził i nie znosił przygotowywania swoich odkryć do druku. Andrzej Turowicz miał do końca życia żal, że przez Mazura stracili autorstwo stwierdzenia, które uchodzi za jedno z najważniejszych w XX wieku, znane jako stwierdzenie Marshalla Stone'a o reprezentacji algebr Boole'a. Bogdan Miś, uczeń Mazura, twierdził, że "zaszczyty mu wisiały", wystarczyła przyjemność obcowania z matematyką. Z prostymi rachunkami podczas zakupów w kiosku Ruchu sobie nie radził.